Izrael już nie frunie. Kiedy frunął?

/
0 Comments
Skończyłam czytać książkę reportera związanego z "Gazetą Wyborczą", Pawła Smoleńskiego. Izrael już nie frunie to zbiór reportaży-rozmów z mieszkańcami Izraela i Autonomii Palestyńskiej, którzy opowiadają o swoim życiu i wypowiadają się na nieuniknione tematy polityczne.Zawsze chciałam zrozumieć, o co chodzi w konflikcie izraelsko-palestyńskim. Poznać wszystkie niuanse i móc opowiedzieć się za jedną ze stron. Im więcej jednak o nim wiem, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to sprawa nie do zgłębienia. Można oczywiście tworzyć hipotetyczne kompromisy... Niestety, bez nadziei, że obydwie strony przyjmą je bez zastrzeżeń.

 

6 ciekawych opinii dla interesujących się tym konfliktem: 


  1. W opinii izraelskiego profesora, z którym rozmawiał Smoleński: Prawdziwe artykuły z Izraela są równie rzadkie jak śnieżne tygrysy. Profesor Szalom Lindenbaum zauważa tendencję mediów do bezkrytycznego wspierania Palestyńczyków, a wszystkich posunięć politycznych Izraelczyków przedstawiania w karykaturze i krzywym zwierciadle. Oczywiście, ze względu na fakt, że teraz panuje taka moda.
  2. Kolejny Izraelczyk twierdzi, iż zna broń, która skutecznie Palestyńczyków odurzy, uśpi, pogrąży w letargu i obojętności. Jest nią kultura popularna, na czele z Britney Spears i innymi roznegliżowanymi celebrytkami. Według Izraelczyka pop może skutecznie przyćmić zapał bojowy wchłaniających Zachód Palestyńczyków. Powoli udaje się ten plan realizować, a Izrael wcale nie musi brać w tym udziału. Dowodem niech będzie Mohamed Assaf, Palestyńczyk ze Strefy Gazy, który wziął udział w arabskim Idolu, a jego występy przyciągały tłumy zadowolonych i rozbawionych rodaków przed ekrany. 
  3.  Izraelsko-palestyński dialog w dużej mierze zdeterminowany jest przez barierę kulturową. My, Polacy bez problemu dogadamy się ze Słowakami czy Ukraińcami, naszymi sąsiadami. Nasze kultury narodowe nieco się różnią, żyjemy jednak we wspólnej - środkowo- czy też wschodnioeuropejskiej, która więcej ma cech wspólnych niż różnic. Izrael natomiast to państwo na modłę zachodnią, osadzone w arabskim zagłębiu. W Izrael już nie frunie znajdujemy dojmujący przykład: Izraelczycy jako drugi język obcy do nauki często wybierają francuski lub jakiś inny język europejski. W jakim celu, skoro żyją na terenie otoczonym państwami arabskimi? Zachodnie trendy są u nich na porządku dziennym, brak natomiast cech bliskowschodniej kultury: luźnego podejścia do czasu, arabskiego pojmowania wdzięczności i odwzajemniania czy nieprzywiązywania uwagi do konkretu. Jak w takim razie wyglądają izraelsko-palestyńskie negocjacje? Z pewnością nie jak sąsiedzki dialog.
  4. Zapytany przez Smoleńskiego palestyński dr Soboh twierdzi, iż Hamas to nieślubne dziecko Izraela. W jakim sensie? Twór ten potrzebny był Izraelowi do wytrącenia oręża z ręki Arafata, ukruszenia jego nienagannego wizerunku wśród Palestyńczyków. Dla Soboha nie byłoby zaskoczeniem, gdyby się okazało, iż to państwo żydowskie sponsoruje Hamas. A co z codziennymi akcjami szahidów, w których giną niewinni Izraelczycy? Cóż, gdyby nie one, wizerunek żydów jako uzurpatorów i agresorów tylko by się umocnił. A świat w końcu lubi współczuć, co połączyć można z wcześniejszą opinią, iż popieranie Palestyny to trend. Soboh zapytuje z niedowierzaniem: jak tak mądry i wykształcony (co popierają statystyki) naród palestyński może popierać tych terrorystów, radykałów i dzikusów?
  5. Kolejny Palestyńczyk bierze pod włos autora książki, mówiąc: Jeżeli Wam, Europejczykom, tak bardzo zależy na tym, by żydzi mieli swoje ziemie, dlaczego nie oddacie im tego, czym władali przed Holocaustem i wygnaniem? To była ich własność przez długie lata, dłuższe nawet niż istnienie Państwa Izrael. Czy czegoś się obawiacie? Przyjmując ten tok rozumowania (w który wpisuje się również powstanie Izraela), można by się jednak spierać o wszystkie ziemie świata i dociekać, kto gdzie był pierwszy. 
  6. Ostatnia opinia należy do Izraelczyka, który kilkadziesiąt lat temu przewidywał: Europejczycy obudzą się jako niewolnicy Arabów. Ci ostatni pełni są ideałów bardziej konsekwentnych i stanowczych niż nasze ideologie. Są wokół nas, dają się poznać, niekiedy polubić. W okresie krzewienia tolerancji bardziej cieszy nas możliwość obcowania z innymi kulturami, dlatego trudno jest zauważyć, w którym momencie ich przedstawiciele stanowią większość naszych znajomych. Zresztą wiecie, co się teraz na świecie dzieje. http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/islam-najwiekszym-wyznaniem-swiata,53616.html
fot: czarne.com.pl
 Konflikt izraelsko-palestyński jest fascynujący. Trochę głupio jest mi tak myśleć, siedząc sobie w "bezpiecznej" Europie bez wrogów, którzy mogą mi coś zrzucić na głowę. W końcu walki i zamachy pochłonęły przez lata wiele istnień. Mimo to cała ta historia nie przestaje mnie przyciągać, jakby była zaplanowaną z maestrią sztuką teatralną, w której sama odkrywam kolejne karty, jeśli chcę dowiedzieć się więcej. I na jej końcu wcale nie będzie jednoznacznej puenty, kto wie... może nawet nie będzie końca? A Izrael najwyżej frunął chyba w 1948 roku.


Może spodobają Ci się:

Brak komentarzy: