Mnogość podstawą życia, czyli 5 rzeczy kojarzących mi się z Indiami

/
3 Comments
Po lekturze książki Lalki w ogniu. Opowieści z Indii Pauliny Wilk. Wiem, dawno wydane. Ja sama nigdy nie zagłębiałam się w religię, historię czy nawet obyczajowość Indii, jednak teraz coś mnie ukłuło. Taka szpileczka zainteresowania, dzięki której postanowiłam podsumować moje z Indiami skojarzenia. Mogą się wydać stereotypowe, dlatego proszę o dodawanie swoich, żeby zbudować szeeeeroki obraz. A zatem:

5 rzeczy, które kojarzą mi się z Indiami (podkreślając, że nigdy mnie tam nie było):

  1. Każdy widział już te podbijające Internet zdjęcia: Pięcioosobowa rodzina (jak mniemam) na motorze, czyli ogółem mówiąc rochodzi się o TRANSPORT. Tutaj nigdy nie marnuje się miejsce, nawet to, które w założeniach nie było przeznaczone do siedzenia, jak np. dach pociągu ("I fly like papers, get high like planes" - pamiętacie?) czy kierownica jakiegoś jednośladowca. Cóż się dziwić, w końcu w Indiach mieszka co szósty człowiek na Ziemi (wg http://www.indiaonlinepages.com/population populacja Indii liczy sobie 1,27 miliarda). Co ciekawe, więcej niż 50% mieszkańców tego kraju to ludzie, którzy nie ukończyli jeszcze 25 lat. Mimo że rząd próbował wprowadzić politykę mniejszych rodzin, nie udało mu się odwieść Hindusów od hołdowania mnogości.
  2. F jak FEKALIA, które ponoć są wszędzie. To przerażające. Właściwie nie to, że w indyjskich dużych miastach unosi się zapach ekskrementów, ale to, że nie dane mi było jeszcze się o tym przekonać. (Brzydki żart). Te słynne wysypiska, na których dzieci oddzielają rzeczy całkiem bezwartościowe od tych, które mogą się przydać, mimo że również wyglądają jak śmieci. Rowy, fosy, kanały pełne odpadków. A nawet, jak pisze Paulina Wilk, okolice stacji kolejowych, gdzie mężczyźni i kobiety (oczywiście przy zachowaniu podziału płci) chodzą za potrzebą, traktując to niejako jak spotkanie towarzyskie. Ganges z kolei pełen jest rozkładających się martwych ciał, wypuszczonych do świętej rzeki według hinduistycznej tradycji. Tutaj fragment z reportażu Al Jazeery na temat niedoboru toalet w Indiach: Hindusi mają telefony komórkowe. Toalet nie.
  3. źródło: santabanta.com
  4. Oto GANEŚA. Bóg pod postacią mężczyzny, obdarzonego głową słonia i czterema rękami. Nic w jego wizerunku nie jest przypadkowe. Hindusi znajdują wyjaśnienie zarówno dla tej nietypowej głowy, występowania u Ganeśi tylko jednego kła, wydatnego brzucha i miski ze słodyczami, którą trzyma w jednej z rąk. Zazwyczaj postać bogów przedstawiane są w otoczeniu pięknych przedmiotów, na tle przepychu i przeróżnych detali. Mnie jednak spodobało się zdjęcie, pozwalające zatrzymać się przy samej postaci, bez wysilania wzroku przy chęci dostrzeżenia wszystkich jej szczegółów.
  5. Przechodząc do kultury popularnej, której odmiany krajowe tak bardzo lubię: BOLLYWOOD. Choć szczerze przyznam, że tego typu filmów nie lubię bardzo. Bollywood to kilkugodzinne tasiemce o miłości, przeplatane pieśniami - rzewnymi lub zupełnie żwawymi i energicznymi, wykonywanymi przez aktorów. To masowa produkcja, bazująca ciągle na tych samych wzorcach, czerpiąca z utartych już znaczeń, lecz jednocześnie wielobarwna i porażająca mnogością wydarzeń i bohaterów. (Znów mnogość, wiele, różne...) Miłość, śmierć, mezalians (co w kastowych Indiach pewnie często się zdarza?), zdrada, dramat... Wiele można by wymienić elementów scenariuszy. Niestety, nie kupuję tego typu historii.
  6. Kolejna ze spraw, które mi się z Indiami kojarzą, jest martwiąca, lecz pokrzepiająca zarazem. Chodzi o PRZYWIĄZANIE DO TRADYCJI. Jak pisze Paulina Wilk, wielu mieszkańców Indii emigruje w celach edukacyjnych i zarobkowych. Przyzwyczajają się do zachodniego stylu życia, chłoną amerykańskie produkcje filmowe i słuchają "naszej" muzyki. Gdy przyjdzie jednak pora zamążpójścia lub ożenku, szukają partnerów i partnerek wśród indyjskiej społeczności, w utarty od wielu lat sposób. Dla większości liczy się przynależność przyszłego współmałżonka do kasty, jego wykształcenie, zarobki, pochodzenie... A do tego wszystkie te wymagania zawarte są w ogłoszeniu matrymonialnym, opublikowanym w lokalnej gazecie. Poza tym w Indiach od lat nie zmienia się podejście do kobiety, traktowanej jak istotę o statusie: "zło konieczne".
 Macie pięć pierwszych skojarzeń z Indiami, które różnią się od moich? Piszcie, z chęcią poszerzę postrzeganie tego niewątpliwie fascynującego kraju.


Może spodobają Ci się:

3 komentarze:

  1. Mnie Indie kojarzą się z lassi, które uwielbiam i w ogóle z bajecznie kolorową i aromatyczną kuchnią. Kojarzą mi się z pięknymi malunkami z henny, które miałam przyjemność nosić, z odświętnymi sari - znów - bajecznie kolorowymi. Bo oprócz tego, że biedny, to także kraj fantastycznych barw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, szczególnie dobrze widać to w trakcie święta Holi :)

      Usuń
  2. Trzeba by dodać jeszcze niepohamowany popęd autochtonów do Europejek... Wspaniały blog, takiego właśnie szukałem. Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko dodaniu Cię do listy najlepszych polskich blogów wakacyjnych którą tworzę - http://najlepszeblogiwakacyjne.blogspot.com/. Ściskam, Marek.

    OdpowiedzUsuń